Pomocnik na torze

Wyścigi 
Z piłki nożnej, która była dla niego przede wszystkim zabawą, uczynił sposób na zarabianie na życie. Ze sportu motorowego, który też jest przede wszystkim zabawą – metodę na odskok od codzienności. Lider na boisku i na torze. Poznajcie Tomasza Magdziarza, jednego z czołowych Polaków w Porsche Sports Cup Deutschland. 

   

Förch Racing by Atlas Ward:

Förch Racing by Atlas Ward:

W teamie prowadzonym przez Roberta Lukasa ścigało się siedmiu Polaków. Karol Kręt był zwycięzcą całego pucharu, Tomasz Magdziarz zajął trzecie miejsce w swojej klasie.

Oschersleben we wschodnich Niemczech, mniej więcej w połowie drogi między Wolfsburgiem a Magdeburgiem. A także – mniej więcej w połowie drogi między początkiem a końcem Porsche Sports Cup Deutschland. To czwarta z sześciu rund, na miejscowym torze rywalizują kierowcy w różnych klasach. Właśnie skończył się wyścig Sprint GT dla samochodów 718 Cayman GT4 RS. W padoku spory ruch – część zawodników wraca z toru, kolejni szykują się do Sprint Challenge (dla 911 GT3 Cup), mechanicy uwijają się przy samochodach, rodziny i przyjaciele kierowców oraz widzowie kręcą się między boksami.

W strefie Förch Racing by Atlas Ward, największego polskiego teamu w pucharze, niewysoki, umięśniony mężczyzna rozmawia z kierowcą, który właśnie wysiadł ze swojego auta, niezadowolony ze swojego wyniku. – Musisz bardziej skupić się na sobie, mniej słuchać tego, co mówią ci przez słuchawki. Team jest dla ciebie tylko wsparciem, ale to ty podejmujesz decyzje na torze – tłumaczy, dorzucając jeszcze kilka rad dotyczących sportowej jazdy.

Postronny obserwator mógłby pomyśleć, że ten krępy mężczyzna jest trenerem, szefem teamu albo weteranem wyścigów. Ale nie, Tomasz Magdziarz jest kolegą z teamu tego drugiego, w dodatku – podobnie jak on – też debiutuje w samodzielnych startach w Porsche Sports Cup Deutschland, chociaż ma pewne doświadczenie zdobyte w innych seriach wyścigowych.

Ma jednak coś, co odróżnia go od kolegów z teamu, w większości amatorów w średnim wieku, którzy startami w PSCD realizują swoje pasje. Magdziarz bowiem ma wieloletnie doświadczenie, kapitańskie nawyki i „mental” zaprogramowany przez zawodowy sport, choć na zupełnie innych arenach.

Czwarta runda:

Czwarta runda:

W Oschersleben Magdziarz wygrał jeden z wyścigów Sprint Challenge. W całym pucharze kilkakrotnie stawał na podium klasowym.

Znaczy kapitan

Właściwie całe jego zawodowe życie obraca się wokół piłki nożnej. Wychowanek akademii Lecha Poznań, zadebiutował w nim w seniorskiej piłce. W Kolejorzu jednak długo nie zagrzał miejsca – najpierw trafił na wypożyczenie do Warty Śrem, a wkrótce już na stałe do pierwszoligowej wówczas Warty Poznań (pierwsza liga to druga klasa rozgrywkowa, poniżej ekstraklasy).

Nigdy nie odpuszczał, nie bał się walki i kontaktu z rywalami.

Z tym klubem związał się już do końca kariery, stając się jedną z legend klubu o wspaniałych przedwojennych tradycjach.

– Grał w pomocy, głównie na skrzydle – wspomina go Piotr Leśniowski, były dziennikarz sportowy poznańskiej „Gazety Wyborczej”, a dziś rzecznik Warty. – Zadziorny i waleczny, miał dobre dośrodkowanie i strzał z dystansu – dodaje.

Już wtedy widać było cechy, które i dziś pomagają Magdziarzowi na torze. – Nigdy nie odpuszczał, nie bał się walki i kontaktu z rywalami. Bywały takie mecze, w których jego koledzy niekoniecznie angażowali się na sto procent i wracali do szatni w czystych strojach. On zawsze miał na getrach czy spodenkach ślady błota i trawy – mówi Leśniowski. – Cechowała go też osobista odwaga i zdolności przywódcze. Zawsze wygadany, nie bał się odzywać w imieniu drużyny czy swoim, było więc naturalnym, że na ramieniu nosił opaskę kapitańską – tłumaczy.

Opiekun milionerów

Wbrew pozorom jednak piłka nie była dla Magdziarza podstawowym źródłem utrzymania. – Zawsze traktowałem to przede wszystkim jako dobrą zabawę – wspomina sam zawodnik. – Nie wiązałem z futbolem jednak całego swojego życia. Nie zależało mi np. na transferach do większych klubów w Polsce czy za granicą – dodaje Magdziarz. To dlatego pozostał cały czas w Poznaniu, z wyjątkiem tego krótkiego wypożyczenia do Śremu, który też przecież leży blisko rodzinnego miasta Tomka.

Agent na torze:

Agent na torze:

Na co dzień Tomek opiekuje się piłkarzami i przeprowadza transfery za miliony euro. Na torze, jak sam mówi, odpoczywa i dobrze się bawi.

Jeszcze jako zawodnik prowadził różne biznesy, m.in. handlował samochodami. Wielu polskich piłkarzy miało samochody kupione od Magdziarza. Zresztą od zawsze kochał szybkie auta. – Pamiętam, jak Madzi przyjeżdżał do klubu „wypasionym” lamborghini. Kiedy Warta grała sparing z jakimś białoruskim klubem, tamci piłkarze byli w szoku, że w „drugiej lidze” w Polsce tak dobrze się zarabia – śmieje się Leśniowski.

Pod koniec kariery założył agencję piłkarską. Szybko miało się okazać, że upór, determinacja, waleczność i smykałka do interesów sprawdzą się i w tej branży. Dziś Fabryka Futbolu opiekuje się kilkudziesięcioma zawodnikami, w tym aż 14 reprezentantami kraju. – Mamy na koncie kilka naprawdę niezłych transferów. Krzysztof Piątek, przechodząc z Genoi do AC Milan, był najdroższym piłkarzem w historii polskiego futbolu, kosztował 35 mln euro – mówi Magdziarz. Dopiero transfer Roberta Lewandowskiego do Barcelony przebił ten rekord. Z kolei Jakub Moder, wychowanek Kolejorza, do dziś pozostaje najdroższym piłkarzem sprzedanym przez polski klub. Angielskie Brighton & Hove Albion zapłaciło za niego Lechowi blisko 10 milionów funtów.

Debiutancki sezon:

Debiutancki sezon:

Choć już w zeszłym roku Tomek startował w parze z Robertem Lukasem w wyścigach długodystansowych, dopiero w 2023 zaliczył swój pierwszy samodzielny start w PSCD.

Oczywiście praca agenta to nie tylko głośne transfery i wielkie kwoty. – Pomagamy piłkarzom w różnych aspektach życia, zarówno zawodowego, jak i prywatnego. Uczymy tych młodych chłopaków, jak prowadzić swoją karierę, jak myśleć o dodatkowych treningach, w tym psychologicznych – mówi Tomek. – Na szczęście dzisiejsze pokolenie piłkarzy jest lepiej przygotowane do kariery niż było to kiedyś. Rzadko zdarza się, żeby wielkie pieniądze zawróciły w głowie. Są bystrzy, planują swoją przyszłość, inwestują, wiedzą, że piłka kiedyś się skończy – chwali.

Sposób na sukces

Samochody – jak piłka – też zawsze były obecne w jego życiu. Tomek ukończył technikum samochodowe, jego ojciec sprowadzał auta z zagranicy. Potem były wspomniane już auta sprzedawane kolegom piłkarzom. Aż któregoś dnia zadzwonił do niego znajomy i namówił na udział w Kryterium SuperOES za kierownicą kii picanto. Poszło nieźle, nawet bardzo, bo Tomek wygrał cały sezon. Potem były kolejne starty w różnych seriach, aż trzy lata temu kupił Porsche 911 i wystartował nim w mistrzostwach Polski.

Dwaj zawodowcy:

Dwaj zawodowcy:

Robert Lukas (z lewej) to kierowca z ogromnym doświadczeniem, startował m.in. w Porsche Mobil 1 Supercup. Tomek ma za sobą karierę profesjonalnego piłkarza.
„W weekendy wyścigowe resetuję się i odrywam od codzienności”. – Tomasz Magdziarz

– Przed rokiem zadzwonił do mnie Robert Lukas i zaproponował wspólny start w wyścigach długodystansowych Porsche Sports Cup Deutschland – wspomina Tomek. – Spodobało mi się, więc postanowiłem wystartować w tym roku samodzielnie w zespole Roberta, czyli Förch Team by Atlas Ward. Bardzo to lubię, bo podczas treningów czy w weekendy wyścigowe moja głowa odpoczywa. Resetuję się i odrywam od codzienności. Same wyniki nie są dla mnie tak ważne. Nawet nie wiedziałem, że w połowie sezonu byłem na pierwszym miejscu w klasie. Z tymi wyścigami jest trochę jak z moim graniem w piłkę. Najważniejsza jest dobra zabawa – przekonuje.

Kiedy na początku października zakończył się tegoroczny sezon PSCD, Tomek miał na koncie kilka zwycięstw w wyścigach i ostatecznie zajął trzecie miejsce w klasie. Wygląda na to, że ta dobra zabawa to niezły sposób na sukces. 

Mikołaj Kirschke
Mikołaj Kirschke
Podobne artykuły