Zakochany w kolorach
Porsche Polska – Ludzie z pasją: Wychował się w domu, w którym każde wolne miejsce było zajęte przez klisze, odbitki i sprzęt fotograficzny. Marcin Dąbrowski, który na nasze spotkanie przyjechał srebrnym Porsche 911 Carrera, też zajmował się fotografią, ale jego duszę opanowały druk i barwa.
Jeżeli studiujesz na politechnice, a w trakcie studiów wyjeżdżasz na wykłady współtwórcy formatu JPEG, Michaela Marcelina, to znaczy, że zacząłeś już podążać pewną ścieżką. Po takich doświadczeniach ze studiów na Politechnice Wrocławskiej Marcin skierował swój ster na kurs drukarski. Ale zaczęło się od fotografii, bo jego ojciec był od 1936 r. mistrzem w tym fachu. – Plastyka czarno-białych zdjęć ojca tak bardzo zapadła mi w pamięć, że nie mogłem znieść jakości swoich wydruków na wczesnych drukarkach kolorowych – tłumaczy Marcin. – Chciałem za wszelką cenę poprawić jakość cyfrowego obrazu, który nie oddawał dobrze tak ważnych dla mnie barw – dodaje. W swoim dążeniu do perfekcji był w stanie nawet poprawiać oprogramowanie drukarki, wymieniać je na kolejne lepsze modele i tak modyfikować pliki, aby osiągać upragnione efekty.
Twórca nowego koloru
Pasja przerodziła się w zawód, bo Marcin w pewnym momencie swojego życia otworzył profesjonalną drukarnię. Stanowczość i upór w osiąganiu najwyższego poziomu zaowocowały zamówieniem na skład oraz druk albumów dla renomowanego producenta sprzętu HP. Aby uzyskać zgodę na druk, Marcin musiał odwiedzić siedzibę firmy w Barcelonie. – Tam po raz pierwszy spotkałem się z jeszcze prototypowym wówczas sprzętem, czyli cyfrową, półformatową maszyną drukarską wartą wówczas 1,5 miliona euro – wspomina. Sprzęt najwyższej jakości, z którego nasz rodak w trakcie dwudniowej pracy wycisnął tyle, że w samym HP byli zdumieni.
Zaowocowało to zaproszeniem na pokazowe szkolenie, które Marcin poprowadził dla szerszego grona ekspertów na jednej z branżowych imprez targowych. Wystąpienie to widział sam prezes HP. Był pod takim wrażeniem, że łodzianin wkrótce trafił do działu R&D światowego giganta w Izraelu. – W jakim gronie się znalazłem? Wystarczy powiedzieć, że moją koleżanką z pracy była twórczyni standardów druku ICC (jeszcze wyższych niż ISO), a szefem człowiek, który wymyślił głowice laserowe do maszyn drukarskich – opowiada. Po dwóch latach pobytu w tym miejscu Marcin zostawił swój trwały ślad.
To z jego inicjatywy i wykonanych działań w kierunku rozwoju tej koncepcji dzisiaj możemy cieszyć się drukiem 5 i 7-kolorowym oraz specjalnym jasnoszarym kolorem, który stworzył nasz bohater. Oznacza to, że jest metoda przenoszenia farby na papier, która wykracza poza standardową z użyciem CMYK, czyli zestawu czterech podstawowych kolorów farb drukarskich stosowanych powszechnie w druku wielobarwnym (cyjan, magenta, żółty i czarny).
W technologii 7-kolorowej do tego grona dołączają jeszcze Light Cyan i Light Magenta, czyli lekkie odmiany dwóch z czterech podstawowych kolorów CMYK. Dzięki temu można w druku oddawać jeszcze subtelniejsze odcienie. Marcin dodał do nich Light Light Black – LLk – kolor wykorzystywany także przy trzytonowym wydruku czarno-białym.
Marcin jest autorem 5 patentów i wielu innowacji w dziedzinie druku.
Uczucie jedności
Pasja do barw i druku nie zamyka jednak Marcina na inne zamiłowania. – Już od dwóch dekad fascynuje mnie Porsche – przyznaje. Marka przyciągnęła go do siebie poziomem swoich reklam oraz przyszłościowym podejściem do klienta. – Na całe życie utkwiła mi w głowie opowieść z telewizyjnej reklamy o chłopcu, który widząc przejeżdżające ulicą przy szkole srebrne Porsche 911, od razu rusza do pobliskiego salonu i bierze wizytówkę od handlowca. Bo wie, że wróci po auto jak już dorośnie – wspomina Marcin.
Dziś sam jeździ właśnie srebrnym 911 Carrera Cabriolet. To jego pierwsze auto z Zuffenhausen, ale zakup ten nie był pierwszym podejściem do auta tej marki. Mimo pierwszej miłości do 911 (993) bardzo świadomie myślał początkowo o zakupie używanego Caymana (987). – Wtedy pasował do mnie idealnie – wyjaśnia. – Byłem nawet w salonie w celu zakupu jednego egzemplarza z oferty Porsche Approved, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie w realizacji marzenia – dodaje.
Jakiś czas temu jednak się udało. Marcin uznał, że dorósł jako człowiek do 911, które z racji na cztery miejsca traktuje jako auto rodzinne. Konkretne decyzje o jego przyszłości już zapadły. Zostaje na długo i będzie prezentem dla syna. Do tej pory auto będzie zdecydowanie w ciągłym użytku. Marcin kupił Porsche po to, aby jeździć nim np. do Włoch, gdzie wyznaczył sobie trasę szlakiem kultury renesansowej. Ma za sobą już także imprezy torowe i spotkania klubu miłośników Porsche. To po prostu zgrany duet, w którym nie brakuje miejsca dla rodziny i wspólnych atrakcji. Dodajmy tylko, że samochód kupił – a jakże – za pieniądze z pierwszego patentu, jaki opracował.
Kolory w naszej głowie
Obecnie ma ich na swoim koncie już pięć, w tym trzy międzynarodowe. Dotyczą one zabezpieczenia w druku i zdalnej kontroli. Właśnie takimi eksperckimi zagadnieniami obecnie się zajmuje. Oczywiście nadal para się także drukiem, wyciskając maksimum z najlepszych maszyn drukarskich o wartości kilku milionów euro, które rozsiane po świecie tworzą dla nas najlepszej jakości arcydzieła. Łodzianin tak daleko zaszedł w swoich rozważaniach o druku, że jego pasją stała się antropologia barw.
Wiecie, dlaczego Święta Bożego Narodzenia obecnie kojarzą nam się z jaskrawym kolorem czerwonym? Bo tak Coca-Cola pokazuje strój Świętego Mikołaja. W dawnych czasach kolory świąt były znacznie bardziej stonowane, przeważał też zielony, a teraz święta to po prostu intensywna czerwień. – Nadmiar czerwieni jednak nie wszystkim w naszym kraju kojarzy się dobrze – zastrzega Marcin. – Wykonując dla kogoś pracę, muszę też brać pod uwagę uwarunkowania historyczne, analizować, jakie kolory mogą być bliskie odbiorcom i jak mogę tym potrzebom sprostać.
Na przykład w Indiach dwa podstawowe kolory związane ze ślubem to róż i złoto. Ale przelanie ich w idealnej formie na papier to prawdziwe wyzwanie, bo złoty kolor w druku, poza ręcznie robionymi zdobieniami jest zupełnie innym rodzajem farby, po prostu nie występuje – tłumaczy.
Spojrzenie starszym okiem
Marcin cały czas się szkoli, zdobywa wiedzę i wraca do starych jej źródeł. Dzięki temu rozwikłał jedną ze swoich największych zagadek z okresu studiów. Okazało się bowiem, że wiek ma w kwestii odbioru wydruku fundamentalne znaczenie. – Aby zaliczyć jeden z przedmiotów na politechnice, musiałem wydrukować zdjęcia – opowiada. – Ciężko się przy tym napracowałem. Musiałem dostosować indywidualne ustawienia drukarki, pieczołowicie kontrolowałem proces. Gdy starszej daty profesor powiedział, że zdjęcia są na piątkę, ale wydruk na tróję, dosłownie się zagotowałem. Nie potrafiłem zrozumieć tej oceny. Dopiero wiele lat później przeczytałem słowa wstępu starej polskiej książki o kolorymetrii, czyli techniki analitycznego określania stężenia roztworów barwnych.
Wyjaśniły mi, że z wiekiem dochodzi w ludzkim oku do degeneracji siatkówki. To wpływa na odbiór wydrukowanego obrazu – wspomina. Stało się jasne, że trójka w ocenie pojawiła się dlatego, że profesor po prostu nie dostrzegł zabiegów, jakie Marcin zastosował przy wydruku swoich zdjęć. Dla niego było na nich zbyt wiele rozlanych plam.
Na całe życie utkwiła mi w głowie reklama o chłopcu, który zaczyna marzyć o 911.
Dzisiaj już widać, że taki talent i wiedza Marcina nie poszły na marne. W swoim dorobku ma wydruki tak istotnych dokumentów jak np. krótka seria reprodukcji Paktu Ribbentrop-Mołotow dla Muzeum Książki Artystycznej w Łodzi czy faksymile rękopisów Fryderyka Chopina. Dla osiągnięcia zadowalającego efektu sam sposób druku był najmniejszym problemem. Marcin musiał od początku przeanalizować jakość papieru z epoki, odnaleźć go, sprawdzić typ użytych pieczęci czy skupić się na takich detalach jak nierównomierność uderzeń maszyny. Dopiero tak głęboka analiza tych bezcennych dokumentów mogła dać zamierzony efekt przy ostatecznym wydruku. Jego firma drukowała także wyjątkowe, podzielone specjalną rozkładaną okładką z otworami, ręcznie szyte i klejone limitowane wydanie „Potęgi intelektu” Umberto Eco, gdy ten odbierał w 2015 roku tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego. Efekty pracy Polaka wylądowały też na biurku samego Karla Lagerfelda czy wielu znamienitych polskich i zagranicznych fotografów. Czy można chcieć czegoś więcej? Marcin zdecydowanie jeszcze czymś nas zaskoczy.