Kaszuby bez oporu
Porsche Polska – Najlepsze drogi w Polsce: Gdzie zacząć podróż nowym Porsche Taycan po Polsce? Oczywiście w miejscu, które w pewnym sensie możemy uznać za stolicę czystej energii – choćby potencjalną. A potem wystarczy już tylko ruszyć w trasę jedną z najpiękniejszych polskich dróg.
Porsche Taycan 4S
Zużycie prądu, cykl łączony: 21,1–25,7 kWh/100 km
Emisja CO₂, średnia: 0 g/km (stan na 10/2020 r.)
Podane w magazynie dane techniczne samochodów mogą różnić się zależnie od rynku. Dane dotyczące zużycia paliwa/prądu oraz emisji CO2 zostały określone na podstawie nowej procedury pomiarowej WLTP.
Żarnowiec mógłby być niekwestionowaną stolicą niskoemisyjnej energii w Polsce, gdyby powiódł się plan realizowany jeszcze w PRL. To tu bowiem, nad jednym z największych na Pomorzu jezior, miała stanąć pierwsza polska elektrownia jądrowa. Ów projekt ewidentnie jednak nie trafił w swój czas. Najpierw katastrofa w Czarnobylu nastawiła negatywnie większość społeczeństwa do energetyki atomowej. Ekoprotesty przeciw elektrowni w Żarnowcu przetoczyły się przez cały kraj i należały do ostatnich demonstracji rozpędzanych pałkami przez ZOMO w upadającym PRL. III RP nie miała sił, środków, a zwłaszcza przekonania, żeby ciągnąć budowę. Projekt Żarnowiec zarzucono w 1990 r., choć od tego czasu kilkakrotnie próbowano go ożywić.
Podróż Taycanem wypada rozpocząć w Żarnowcu
Wiatr i woda
Ale są też inne powody, dzięki którym warto symbolicznie zacząć podróż pierwszym całkowicie elektrycznym samochodem sportowym Porsche właśnie w Żarnowcu. To tu bowiem postawiono pierwszą elektrownię wiatrową w Polsce! Jedna turbina o mocy 150 kW stanęła nad jeziorem już w 1991 r. Dziś tę tradycję kontynuuje farma wiatrowa Lisewo z kilkunastoma wiatrakami.
A przecież jest jeszcze wodna elektrownia szczytowo-pompowa nad samym jeziorem. Choć sama nie wytwarza prądu – służy raczej jako gigantyczny akumulator. Kiedy są nadwyżki prądu, elektrownia pompuje wodę z Jeziora Żarnowieckiego do zbiornika położonego na wzgórzu. Kiedy prądu brakuje, gigantycznymi rurami wodę spuszcza się z powrotem do jeziora, napędzając turbiny.
Ale dość o produkcji energii, przyjechaliśmy tu ją wykorzystywać! A do tego Porsche Taycan nadaje się wprost idealnie. Ruszamy więc na południe, w kierunku tak zwanej Szwajcarii Kaszubskiej.
Nic nie jest w stanie przygotować cię na doświadczenie, jakim jest jazda Taycanem. To auto, jak powiedział jeden kolega, wywraca do góry nogami myślenie o motoryzacji. Nic nie jest też w stanie przygotować pasażera na gwałtowne przyspieszenia. A przecież jedziemy wersją 4S, są mocniejsze! Choćbyś nie wiem jak napiął mięśnie karku i skupiał się na zachowaniu kontroli nad głową – kiedy kierowca wdusi na sekundę pedał gazu do podłogi, przywalisz w zagłówek.
Szaleństwo, czyli folly
Ale radość z jazdy – obojętnie, czy na miejscu kierowcy czy pasażera, jest taka, że nie zwracasz na to uwagi. Tak, w Taycanie można zakochać się do szaleństwa. A skoro o szaleństwach mowa, dojeżdżamy do jednego. Jest w języku angielskim słowo „folly”, które oznacza zarówno „szaleństwo” właśnie, jak i niezwykłą budowlę, często udającą bajkowy zamek albo coś równie fantastycznego. Oto stoimy przed czymś, co miało zapewne udawać królewską renesansową rezydencję, ale ponieważ właścicielowi skończyły się pieniądze, jest liczącą 12 wież, cztery skrzydła i 365 okien (nie liczyłem, wierzę Wikipedii) największą samowolą budowlaną w Polsce w stanie surowym otwartym. Wstęp jest teoretycznie zabroniony, ale brama stoi otworem i właściwie co chwilę przychodzą jacyś turyści, zwabieni sławą zamku w Łapalicach.
Ogrom zamku przytłacza. Labirynt korytarzy i sal wydaje się doskonałym miejscem na rozgrywkę paintballa, ale w tym stanie nie nadaje się do niczego innego. Wsiadamy więc do Taycana i jedziemy do pobliskiego Garcza. Tu rozpoczyna się jedna z najpiękniejszych tras widokowych w Polsce.
Czasami jezioro leży po obu stronach drogi.
Wśród jezior
Droga Kaszubska wije się pomiędzy dziesiątkami jezior Pojezierza Kaszubskiego. Tutejszy krajobraz został ukształtowany przez lodowiec, choć Kaszubi wierzyli, że to sprawka stolemów, mitycznych olbrzymów zamieszkujących w dawnych czasach te tereny. To oni mieli rzeźbić wzgórza i doliny, usypywać groble przez jeziora czy miotać potężnymi głazami, popisując się swoją siłą. Lodowiec czy stolem – dziś to bez znaczenia, liczy się efekt, a ten potrafi zapierać dech w piersiach. Szczególnie późną wiosną i latem, kiedy tutejsze łąki pokrywają się gęsto kwieciem. Pofałdowanie terenu gwarantuje, że jazda się nie nuży.
Zresztą, Taycan też zapiera dech w piersiach. Na tutejszych meandrujących drogach można przekonać się, jak znakomicie to auto spisuje się w zakrętach. Jedzie jak po sznurku, dokładnie tak, jak chcesz. Waży przecież ponad dwie tony, a ty nie czujesz nawet siły odśrodkowej, jakby opony naprawdę kleiły się do asfaltu.
Dzięki lakierowi mamba green auto idealnie wtapia się w tutejszy pejzaż, nasączony soczystą zielenią lasów i łąk. Suniemy wzdłuż Raduni, mijając co i rusz jakieś wioski. Dwujęzyczne tablice przypominają o kaszubskim dziedzictwie tego regionu. Rãbòszewò, Zôwòrë, Dólnô Brodnica, Òstrzëce – Taycan nawija kolejne kilometry i kolejne miejscowości. Warto tu zatrzymać się na dłużej, wsiąść w kajak i pokonać trasę tzw. Kółka Raduńskiego – ciągu jezior połączonych rzeką. Jest ich tu tyle, że nie sposób się doliczyć. Przesmyki lądu są miejscami tak wąskie, że po obu stronach szosy jest woda. Sielankowego krajobrazu dopełnia jeszcze stary, drewniany wiatrak w Ręboszewie, przypominający, że już przed setkami lat nauczyliśmy się zaprzęgać energię wiatru do naszych potrzeb.
Droga Kaszubska kończy się koło Wieżycy, najwyższego szczytu północnej Polski.
Gniazdko u celu
Nieco rustykalny klimat okolicy mocno kontrastuje z ultranowoczesnym wnętrzem Taycana. Mnie zachwyca szczególnie wygięty panoramicznie panel wskaźników, pozbawiony typowego „daszku” – mimo silnego słońca wszystko jest wyraźnie widoczne. Na panelu mam akurat wyświetloną nawigację. GPS prowadzi mnie pod Wieżycę, najwyższe wzniesienie na Kaszubach, a jednocześnie najwyższy szczyt północnej Polski. Warto się na niego wdrapać, bo z ponad 300 metrów wysokości n.p.m. (plus wieża widokowa) rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na Szwajcarię Kaszubską – krainę jezior, łąk, lasów, głazów, wiatraków i olbrzymów.
Tu kończy się Droga Kaszubska. Chętni mogą jeszcze wskoczyć do nieco dziwnego muzeum w Szymbarku utworzonego przez firmę produkującą domy drewniane, gdzie obok siebie stoją takie atrakcje jak „najdłuższa deska świata”, dom Sybiraka, bunkier partyzancki czy „dom do góry nogami” (najwyraźniej w okolicy lubią rozmach i szalone budowle). Nie moja – jak mawiają Anglicy – filiżanka herbaty, ale zwłaszcza dzieciom może się podobać.
My tymczasem wstukujemy adres w Gdańsku do nawigacji. Na marginesie – ta nawigacja to też jeden z cudów Taycana. Kiedy planujesz dłuższą trasę, system analizuje moc ładowarek po drodze i wskazuje ci, gdzie i na jak długo się zatrzymać na „tankowanie” prądu, żeby bezpiecznie dojechać do celu. To naprawdę zdejmuje z głowy sporą część kłopotu, jakim jest wciąż rozwijająca się infrastruktura dla aut elektrycznych w Polsce.
Ale my nie musimy się martwić ładowaniem na trasie. Nasz hotel w Gdańsku jest w sieci Porsche Destination Charging, więc Taycan będzie za darmo ładował się przez noc. A my możemy w spokoju iść na kolację z widokiem na Żuraw Gdański.
Zużycia paliwa/prądu
Taycan Turbo GT with Weissach package
-
21.3 – 20.6 kWh/100 km
-
0 g/km
-
A Class