Małe muzeum marzeń

Porsche Polska: O największych życiowych pasjach czasem decyduje szczęśliwy traf. Tak stało się w przypadku Marcina, który zawsze lubił samochody, ale gdy chciał kupić swój pierwszy klasyczny wóz, nie podejrzewał, że poprowadzi on go długą i barwną drogą zamiłowania do tego, co powstało w Stuttgart-Zuffenhausen.

Tajemnice pewnego garażu

Na spotkanie z nami, na terenach malowniczej Jury Krakowsko-Częstochowskiej, gdzie mieszka, wyjechał po nas jednym z kilku Porsche, które obecnie posiada w swojej kolekcji. Czarne 911 to auto z 1973 roku, czyli samego początku produkcji serii G. Aby wyglądało tak jak teraz, Marcin włożył w nie wiele pracy i środków. Zostało w pełni odrestaurowane pod względem nadwozia, jak i mechaniki. Z czarnym lakierem kontrastują złote felgi Fuchs oraz liczne detale. To one zdradzają, że to nie do końca seryjne 911. Chociaż najczęściej Marcin utrzymuje swoje auta w fabrycznej specyfikacji, ten egzemplarz otrzymał całą serię zgodnych z epoką modyfikacji, bo auto może teraz służyć jako narzędzie do walki z czasem i rywalami na trasach historycznych rajdów. Można śmiało powiedzieć, że takie warunki jazdy to drugi dom Marcina. Pod klapą z charakterystycznym spoilerem pieszczotliwie nazywanym „kaczym kuprem”, który po raz pierwszy pojawił się w drogowym Porsche wraz z debiutem słynnej Carrery RS 2.7, kryje się jednostka wywodząca się właśnie z tego kultowego modelu.

O tej samej pojemności i mocy aż 210 KM. Dokładnie taka, jaką montowano w serii G z przydomkiem Carrera. Marcin uwielbia poszukiwać na całym świecie części do Porsche wprost związanych ze sportem motorowym. Nie może więc dziwić fakt, że i w tym aucie takie się pojawiły. Kierownica słynnego zespołu Kremer, halogeny Lucasa czy fotele Recaro o lepszym trzymaniu bocznym to tylko niektóre z nich. O tym, że Marcin wiedział, co robi, modyfikując swoje auto, świadczy też zmieniony na zgodny z silnikiem obrotomierz i prędkościomierz o zmienionej skali. Wsiadając do auta, lekko zatrzasnął drzwi. Marcin obudził do życia jednostkę, która zaciągając zimne powietrze, daje znać, że ruszamy w stronę niezwykle klimatycznej świątyni marki Porsche.

Garaż marzeń

Garaż marzeń

Nie znasz Waltera?

W mogącym wydawać się z zewnątrz na niewielki garażu uchylają się szerokie drzwi. Na podłodze wita nas wymalowany herb Porsche, a w momencie, gdy podniesie się wzrok, możliwości są dwie: albo dostajesz oczopląsu, bo nie możesz się zdecydować, na co patrzeć, albo twój wzrok tak coś przykuwa, że na chwilę zapominasz o świecie. Na specjalnych podnośnikach oraz pod nimi stoją auta, które budowały legendę marki. Wśród nich pierwsze Porsche, jakie kupił Marcin, czyli białe 911 Turbo Carrera oraz największa miłość częstochowianina, czyli 911 SWB z 1966 roku w kolorze irish green. Marcin zbudował je na wzór fabrycznych wozów rajdowych z Zuffenhausen i zdobył nim wiele trofeów. Wśród nich znajdują się m.in.: tytuły Mistrza Polski Pojazdów Zabytkowych w swojej klasie (lata 2009-2012 i w 2014 roku) oraz zwycięstwa w Rajdzie Polski Historycznym w 2012, 2013, 2015 i 2018 roku. Zresztą Marcin i jego Porsche chyba byli skazani na zwycięstwa, bo jak się przypadkiem okazało, urodzony jest on 7 marca, czyli tego samego dnia co Walter Röhrl. Panowie mieli okazję się już spotkać i porozmawiać także na ten temat. Wszystko wydarzyło się przy okazji sprzedaży jednego z aut, które przewinęły się przez garaż Marcina. Pewien Niemiec zainteresowany zakupem pomarańczowego 911, dość często w trakcie rozmów powtarzał, że „jak już kupi auto, to na pewno Walter przyjedzie je obejrzeć”. Nigdy jednak nie padło nazwisko Waltera, więc nasz bohater zapytał w końcu, o kogo dokładnie chodzi. Na co właściciel renomowanej kliniki odpowiedział ze zdziwieniem: „To ty nie znasz Waltera Röhrla?”. No tak, w końcu Walter jest tylko jeden.

911 z 1973 r.

911 z 1973 r.

Spotkanie z mistrzem

Wioząc auto do nowego właściciela z RFN, Marcin wątpił, że uda mu się spotkać Rajdowego Mistrza Świata, ale tliła się w nim nadzieja płynąca ze słów kupującego. Gdy Targa dołączyła już do kolekcji innych 911 w garażu Niemca, ten rzucił bezwiednie: „Walter jedzie. Będzie za 10 minut, bo ma po drodze do Austrii na szkolenie”. Kwadrans później przed domem zaparkowało kolejne Porsche. Z krótkiego spotkania urodziła się dwugodzinna rozmowa, nie tylko o samochodach, ale także o wyższości kotów nad psami, które obaj kochają, oraz o polskich rzemieślnikach, których Walter dobrze zna. Podpis mistrza, który Marcin otrzymał na pamiątkowej blaszanej tabliczce z wczesną reklamą 911, jest jego najważniejszym skarbem w kolekcji gadżetów. Walter Röhrl otrzymał za to książkę o wyścigach w Polsce w latach 70. Gdy ją dostał, obrócił kilka kartek, a zobaczywszy na zdjęciu Porsche 911 Sobiesława Zasady, zaśmiał się i powiedział: „Tego gościa to znam i dobrze wspominam ten czas”. À propos rzemieślników. Zielone 911 SWB Marcina posiada m.in. sportowy bak paliwa z centralnym wlewem na środku maski. Korek do niego właściciel kupił na słynnych targach Techno Classica Essen. Później okazało się, że produkuje je rzemieślnik z oddalonej o kilka kilometrów od jego domu Częstochowy. Przypadki chodzą po fanach marki Porsche.

Rajdowy sen

Największym marzeniem Marcina jest Porsche 959 w specyfikacji Rajdu Paryż-Dakar.

Garaż Marcina to nie tylko kilka pięknych samochodów, ale także małe muzeum tego, jak ewoluuje marka. Na ścianach i skośnym suficie wiszą plakaty dumnie prezentujące kolejne osiągnięcia i rekordy Porsche na rajdowych i wyścigowych trasach, a specyfikacje aut z lat 60., 70 czy 90. można odczytać na oryginalnych certyfikatach z Porsche Classic. Najbardziej kultowe wozy i owoce ostatnich prac inżynierów można podziwiać w postaci modeli i dioram. Wśród nich jest jeden, który w skali 1:1 jest największym marzeniem Marcina.

To Porsche 959 w specyfikacji Rajdu Paryż-Dakar. O tym, że uda mu się je zrealizować, Marcin mówi ze sporym niedowierzaniem. Nie ma się co dziwić, bo dostępność takiego auta na aukcjach oraz jego ceny to najwyższa kolekcjonerska półka. Jednak znając Marcina i patrząc na to, co udało mu się osiągnąć, nie byłbym taki pewny, czy za jakiś czas nie zobaczymy biało-niebieskiego 959 w jego garażu. W końcu marzenia są po to, aby je realizować.

Piotr Sielicki
Piotr Sielicki