Obywatele świata
Chris i Madaline wiedli szczęśliwe życie w San Remo, a przed ich domem stało klasyczne Porsche 911 T. Sami uznali jednak, że to nie jest pełnia ich szczęścia i postanowili wyruszyć w podróż dookoła świata. Odwiedzili także Polskę.
911 dookoła globu
Chris od zawsze kochał dwie rzeczy – Porsche, którymi od dziecięcych lat woził go jego ojciec, oraz podróżowanie. Z połączenia tych dwóch pasji musiały zrodzić się niesamowite motoryzacyjne przygody, ale ich nieodłączną częścią stała się jeszcze jedna miłość. Urodzona w Rumunii żona Madaline, która też złapała bakcyla do dalekich jazd za kierownicą lub na fotelu pasażera. Razem mają już na koncie m.in. 10 tys. km na motocyklu marki Harley-Davidson oraz przedzieranie się Jeepem Wranglerem przez Patagonię. Do kompletu brakowało im więc jedynie pierwszego własnego Porsche, bo jak dotąd Chris miał w garażu tylko replikę wymarzonego, ale niemal nieosiągalnego w oryginale 356 Speedster. Decyzja o zakupie prawdziwego Porsche zapadła, gdy małżeństwo obejrzało we włoskiej Pistoii zielone 912. Jako cel pierwszej wspólnej podróży wybrali Rumunię (w której mieszkają przyjaciele i rodzina Madaline), a następnie długą drogę przez Bałkany. Dawało to gwarancję zmierzenia się z malowniczymi, ale też wymagającymi trasami. Było warto, bo niezapomnianych chwil, nie zawsze łatwych, po powrocie aż ciężko było im zliczyć. To wszystko było jednak tylko wstępem do tego, co stało się najważniejszym celem ich podróżniczego życia.
Przystanek Polska
Klasyczna „dwunastka” w kolorze Irish Green od początku miała być tylko przystankiem na modelowej trasie 912–911–356–356 Speedster. Po pierwszej europejskiej podróży przyszedł czas na zmianę. Chris znalazł na Sycylii zachowane w oryginalnym stanie i zarejestrowane na czarnych sycylijskich tablicach rejestracyjnych Porsche 911 T z silnikiem 2,2 litra. Fabrykę w Zuffenhausen opuściło w 1970 r., a już niecały rok później jeździło po rodzinnej wyspie klanu Corleone. Należycie utrzymane nosi na swoim nadwoziu tak bardzo cenioną dzisiaj patynę. Nowy wóz oznaczał nowe wyzwania, a jak wiadomo podróżnik nie może podjąć się chyba cięższego zadania niż okrążenia kuli ziemskiej. Madaline i Chris wiedzieli już więc, do czego należy zacząć się szykować. Białe 911 T trafiło do renomowanego warsztatu na porządny mechaniczny przegląd i poprawki. Gdy cała czwórka (bo członkiem załogi jest też piesek kiwaczek ochrzczony imieniem Oliver), była już gotowa do drogi, w świat poszła informacja, że rusza wyprawa „ROAD.911”. Po raz kolejny początkiem wyprawy stało się San Remo, a europejska część trasy obejmowała kolejno Szwajcarię, Lichtenstein, Austrię, Słowenię, Węgry, Rumunię, a następnie południowo-zachodnią część Ukrainy i Słowację. Kolejny przystanek? Polska!
Odwiedzając Warszawę, Madaline i Chris wzięli udział w rajdzie turystycznym dla członków PCP.
Gościna przypieczętowana na masce
Gdy o planach odwiedzin kraju nad Wisłą dowiedzieli się członkowie Porsche Club Poland, Madaline i Chris jeszcze nie mogli się nawet spodziewać, co ich czeka. Zanim dotarli oni do Warszawy, pod swoją opiekę wzięło ich Porsche Centrum Kraków. Przegląd auta, które w końcu miało już za sobą kilka tysięcy kilometrów, był najlepszym, co mogło się przytrafić białemu 911 T. Następnego dnia wyprawa „ROAD.911” przybyła do Warszawy, gdzie czekali już klubowicze. W towarzystwie kilku innych egzemplarzy Porsche odbyła się wieczorna runda po stolicy. Klasyczne Porsche krążyło po centrum w obstawie bratnich wozów, jak wpływający do portu z pełną eskortą transatlantyk. Nazajutrz na Madaline i Chrisa oraz pilnowaną przez Olivera „jedenastkę” czekało jeszcze więcej frajdy. W sobotni poranek, w gronie już znacznie większej liczby aut z Zuffenhausen i w jeszcze szerszym kręgu właścicieli oraz fanów Porsche, wszyscy spotkali się w podwarszawskiej Stacji Klasyki. Klubowicze wręcz zasypali podróżników pytaniami o pomysł na podróż, dalsze plany i historię samego auta. Potem wszyscy ruszyli na przejazd turystyczny po okolicznych miejscowościach. Po powrocie do bazy imprezy i chwili wytchnienia przy rozdaniu nagród odbył się jeszcze jeden sympatyczny rytuał.
Po wizycie w Polsce dalsza trasa Road.
911 przebiegała przez państwa bałtyckie i Skandynawię.
Już za oceanem
Ruszając w drogę, Madaline i Chris wpadli bowiem na kapitalny pomysł, aby przez środek „911-tki” wykleić miejsca na flagi kolejnych państw, które będą odwiedzać. Dodatkowo każdą z nich przyklejali nie oni sami, ale kolejni gospodarze. Polskie barwy przykleił na masce Michał Błaszczyk – wiceprezes zarządu Porsche Club Poland. W zamian Chris otrzymał naklejkę 15-lecia klubu, która powędrowała na boczną szybę i pojechała z białym 911 dalej w świat. Z Warszawy ekipa „ROAD.911” udała się w stronę Białowieży, a następnie na Litwę, gdzie przejęli ich znajomi z tamtejszego klubu Porsche. Kiedy wysyłaliśmy ten numer do druku, Madaline i Chris – mając za sobą już podróż po krajach bałtyckich oraz Skandynawii – byli już za oceanem, w kanadyjskim Halifaksie. Ich dalszą drogę możecie śledzić poprzez stronę internetową road-911.com. Do celu jeszcze daleko, ale z tym zaangażowaniem i radością czerpaną z każdego dnia wyprawy spokojnie dotrą do mety w San Remo. Wówczas Porsche 911 zapisze na kartach historii kolejny maratoński sukces.